sty 25 2004

"Nowości i starości"


Komentarze: 3

Nowości, jeżeli chodzi o szatę graficzną. Mi się bardzo podoba. Taka już zostanie. Pragnę bardzo podziękować Camelowi (wraz z odrodzeniem nauczył się html. No, może troszkę wcześniej), dzięki któremu to wszystko funkcjonuje. WIELKIE DZIĘKI CAMEL! Nazwa strony to: "Behind The Wall Of Words". Polega to mniej więcej na tym, że wy wchodzicie  do mego królestwa, które jest ogrodzone wielkim murem (aluzja do albumu Pink Floyd) Floryd bardzo trudno wam z niego wyjść (przepraszam za rachunki). Umieściłem moje ulubione adresy. Mam nadzieję, że z czasem ta lista się powiększy. Po prostu wystarczy poinformować mnie o swym istnieniu. Ja sobie do was zajrzę i na pewno mi się tam spodoba!

Nie przyjąłem formy felietonu, bo to nie felieton. Po prostu usiadłem i piszę, bo to lubię. Dziś niedziela. Jutro zaczyna się ostatni tydzień ferii. Pierwszy tydzień zupełnie przeleniuchowałem. To głupie uczucie, że straciło się tydzień. Tym bardziej, że mam sporo zadane. Ćwiczenia z matmy, nauczyć się „Reduty Ordona” na pamięć (kilkanaście strof), napisać opowiadanie, nauczyć się na klasówkę z chemii, matmy, biologii, niemca. Ludzie – kto w ogóle wymyślił, żeby coś na ferie zadawać?!!! To chore. W ogóle szkolnictwo jest chore. U mnie w szkole istniej kompletnie bezsensowny system oceniania. Na 5 trzeba mieć 4.75. I nauczyciele skrupulatnie liczą średnią z ocen A (60% do średniej) i B (40 % do średniej). Jeśli uczeń ma 4,74 to ma 4 bo mu tak wyszło! To po prostu idiotyczne. W szkole nie liczy się wiedza tylko liczby. Uznaje się ucznia, jako numer w dzienniku, a nie jako ucznia. Ludzie – co się porobiło w tej szkole to tylko włosy można rwać z głowy! Jakieś głupkowate reformy wprowadza minister edukacji p. Krystyna Ł., a my musimy cierpieć. Poza tym w wielu (tak mi się wydaje) szkołach praktykowane są tzw. układy. Tego chyba nie cierpię najbardziej. Szkoły uczą nie tego, że warto się uczyć dla wiedzy tylko tego, że żeby mieć dobre oceny trzeba mieć znajomości. Chore, ale prawdziwe. Masz ciotkę? Masz piątkę! To jest polska szkoła!

Na blogach jednak nie zreformuję edukacji. Ale mam wrażenie, że tylko w Polsce się tak dzieje. No, ale teoretycznie mamy od tego polityków. Ale oni zamiast zajmować się sprawami państwa to Obią z tego wszystkiego szopkę! Ale skoro w tym państwie ma coś do powiedzenia biało-czerwony postrach marszałka sejmu Andrzej Lepper lub Roman Giertych to ja się nie dziwię. Tu też by się przydały reformy. Producent filmowy (Rywinek) wyskakuje ze swoją aferą, a oni powołują Sejmową Komisję Śledczą, którą w tym kraju ogląda się przyjemnie ze względu na to, że Polacy mają dobry humor. Przecież to kabaret. A oni zamiast przesłuchać Rycina to 3 dni przesłuchują Bogu winnego Michnika, któremu sprawia trudność mówienie i go tak męęęęęczą i mę-ę-ęczą i n-n-nic nie mogą w-w-wydusić z niego. Przesłuchują też premiera, ale z tego przesłuchania dowiadujemy się tylko jednego: ..., że pan poseł Ziobro jest zerem. Tak się przedstawia polityka w dzisiejszym świecie. Jak dorosnę to zostanę nie tylko dziennikarzem i muzykiem, ale także coś zreformuję, chociażby odbiorę mandat poselski Lepperowi, który już będzie na emeryturze, ale zawsze! Przyznam, że mój ulubiony polityk to Rokita. Śmieszny jest, chyba tylko dlatego. Może w Unii Europejskiej będzie lepiej. Kto to może wiedzieć? Lubię Różę Thun, panią prezes Fundacji im. Schumana. Ona działa bardzo aktywnie na rzecz UE. Miałem się z nią przyjemność spotkać i porozmawiać, bo była u nas w szkole. Wszyscy się na mnie gapili, jak sobie z nią żartowałem. Co w tym dziwnego? Istnieje społeczne przekonanie, że ktoś kto był w telewizji jest dla nas nieosiągalny! Ja byłem w TV 2 razy. I co? Piszę do was. Wiem, jesteście zaszczyceni, ale naprawdę nie trzeba! Pani Thun mnie zapamiętała bo rok później zapytała na Paradzie Schumana mojej mamy, która jest jedną z opiekunek Klubu Europejskiego gdzie jestem. Miło z jej strony. A ja wtedy z kolegami na boisku...

Teraz trochę z innej beczki otóż nigdy nie pisałem, że jestem dzieckiem nauczycielskim. Mój tata uczy historii i WOSu w 2 LO, a mama uczy wszystkiego wszystkiego klasach 1-3 w szkole podstawowej. Tak więc jestem dzieckiem nauczycielskim o wyjątkowych przejawach geniuszu w dziedzinach historii, j.polskiego, niemieckiego niemieckiego oczywiście muzyce. Prawdę mówiąc to nie jestem zwolennikiem samokrytyki, ale nie jestem też zwolennikiem „puszenia się”. Trzeba to wszystko jakoś wyrównać. To chyba by było w porządku J.

Rozpisałem się trochę, a tu już tak późno.

Pozdrowienia zbierają:

·        Calem – jeszcze raz dzięki za pomoc

·        Piotrek i jego gitara – za to, że są

·        Kuba i jego bas – jak wyżej

·        Bleach 1989 – za to, że ma coolbloga

·        Chwaścika – jak wyżej

Michał zwany FREDDIE

 

freddie : :
26 stycznia 2004, 21:11
No fakt, że czasem jest odwrotnie. Rzeczywiście ja nie mam o to ocen wyżej. Masz rację, że zdarza się to u chorych nauczycieli, ale takich niestety coraz więcej...
26 stycznia 2004, 19:42
piszesz, że w szkole uczniowie oceniani są nie za wiedzę, lecz za znajomości...Tobie to nie odpowiada???, a przecież Ty jesteś najlepszym tego przykładem, wprawdzie nie masz w szkole ciotki, ale za to oboje rodziców!!!(może nie w tej samej szkole, ale znajomości też są!)i czyżbyś dzięki temu miał same piątki i szóstki??? moim zdaniem to są tylko skrajne przypadki u jakiś chorych nauczycieli- chodzi mi tu o ''podnoszenie ocen za znajomości'' tak naprawde często zdarza się odwrotnie! ja miałam wręcz obniżoną ocenę, bo nauczycielka mnie nie lubiła i uwzięła sie na mnie, a moja mama ucząca tego samego przedmiotu jakoś nic tu nie pomogła..., więc znajomości czasami działają na niekorzyść uczniów...
gepardzica
26 stycznia 2004, 09:00
Rzeczywiście głupio was oceniają. U mnie na szczęście tak nie jest, co nie znaczy że jest idealnie. Ale trochę lepiej.

Dodaj komentarz