Komentarze: 1
Oczywiście nieprawdą jest to, że nie lubię szkoły, a TYM BARDZIEJ nauczycieli. Przedstawiłem tylko fragment wymyślonego przeze mnie świata. Na pewno zawarłem tam trochę prawd życiowych, ale jest ich tam na pewno mniej niż fikcji literackiej :). Moi rodzice są nauczycielami. I prawdę mówiąc patrząc na nich to żal mi się robi. Mają przesraną pracę. I przy tym bardzo nerwową. No bo jak tu nie popaść w depresję zawodową, jak uczeń-tępol pisze w klasie II czy III liceum, że chrzest Polski był w XII wieku. Albo jak się nie zdenerwować, gdy dziecko piszę "szóm" albo "dzieci dobrze wiedzom" :) Dla mnie i dla wielu innych to śmieszne. Ale dla mojego taty i mamy nie, bo pewnego dnia przyjdzie do nich Big Robal (czyt. Wielki Brat lub Mała Siostra lub po prostu dyrektor) i powie: "No, no... Panie Zdzisiu! Tyle i tyle jedynek... tyle i tyle dwójek... Coś nie tak... ..." A Biedne Robaczki czyli moi rodzice muszą nauczać tych głąbów.
Pozdrwienia dla wszystkich Robaków z całej zabiedzonej edukacyjnie Polski
od Freddiego!